Nie działa? Użyj WD40!
Nie
tak dawno chemia warsztatowa w Polsce ograniczała się do pojemnika z
naftą lub olejem napędowym i tubki AutoMaxu. Później wszedł dynamicznie
WD40 i Poxipol. WD40 był dobry na wszystko i stosował go każdy gdzie
tylko się dało. Oczywiście nie można powiedzieć złego słowa na ten
wynalazek używany przez NASA do zabezpieczania rakiety Atlas. Jednak
jego popularność pokazała, że nie można go stosować w każdych warunkach i
nie do wszystkiego. W tej chwili mamy do dyspozycji masę produktów,
oferowanych zarówno przez renomowanych producentów, jak i firmy „Żuczek
& Krzaczek”. Ponieważ ciężko jest opisać wszystko, na razie
zaczniemy od kilku produktów Liqui Moly. Firma ma ugruntowaną pozycję na
rynku, a jednak posiada w swojej ofercie produkty wzbudzające emocje.
Oczywiście nie oferuje super inteligentnych formuł stworzonych przy
użyciu nano technologii i podnoszących moc o 25% po wlaniu specyfiku do
baku lub miski olejowej. Ich konikiem jest dwusiarczek molibdenu. Firma
powstała w 1957 roku w Ulm nad Dunajem na południu Niemiec. Zaczęła
właśnie od uzyskania patentu na produkcję dwusiarczku molibdenu. Jak
nietrudno zgadnąć, od niego pochodzi nazwa firmy.
MoS2
Molibden
jest bardzo twardy i ma jedną z najwyższych temperatur topnienia.
Dwusiarczek można kupić w formie czarnego proszku, który bardzo często
stosowany jest jako „suchy” smar. Pominę wiele jego zastosowań, ale
ciekawostką jest, że wielu zawodników trenujących strzelectwo jak i
myśliwych używa właśnie tego preparatu do pokrycia amunicji. Podobno
wydłuża to życie lufy. Skoro można z tego strzelać nie powinno
zaszkodzić naszym motocyklom. Pewnie tak, ale nie do końca. W życiu
trzeba zachować umiar i używać wszystko zgodnie z instrukcją (pomijam tu
drinki z Red Bullem serwowane pomimo informacji na opakowaniu „nie
mieszać z alkoholem”).
Olejowe dodatki
Do
motocyklowego silnika z mokrym sprzęgłem możemy użyć Racing Bike Oil
Additiv, ale tylko w zakresie przewidzianym przez producenta czyli 20 ml
na litr oleju. Właściciele motocykli BMW, Ducati, Moto Guzzi i
wszystkich innych z suchym sprzęgłem mogą lać 30 ml na litr oleju. W
dwusuwach z dozownikiem również można stosować ten preparat. Co ważne,
nikt tu nie opowiada bajek o nieprawdopodobnym przyroście mocy i
podniesieniu osiągów. Dodatek MoS2 ma tylko ograniczyć tarcie
wewnętrznych elementów silnika i przedłużyć jego żywotność. Zapomnijcie o
tym, że uzdrowi w cudowny sposób silnik w stanie agonalnym bez
sprężania w cylindrach. Takie cuda dzieją się tylko w legendach
ludowych.
Mamy też coś do
zastosowania w przekładniach. Mam na myśli skrzynię biegów i dyfry. Tu
można zastosować Getriebe oil Additiv. Do dyspozycji mamy małą tubkę,
której zawartość należy dodać do oleju przekładniowego w proporcji jedna
tubka 20 gramów na litr oleju. Pamiętajcie, że w przypadku skrzyń
biegów w grę wchodzą tylko te odseparowane od układu smarowania silnika,
zalewane olejem przekładniowym. Skuteczność tego dodatku przetestowałem
sam na dyfrze w skuterze. Wydawał on niepokojące dźwięki, a właściciel
na hasło „naprawa przekładni” bladł i pocił się obficie. Zadzwoniłem
więc do naszego kolegi motocyklisty z Liqui Moly i powiedziałem, że jest
okazja wykazać działanie tej mikstury. Efekty przerosły nasze
oczekiwania. Przekładnia po kilku dniach zaczęła pracować dużo ciszej.
Niestety nie wiem, czym dokładnie spowodowana była głośniejsza praca, bo
skuter jeździ do dziś, a ja nie dostałem się do wnętrza dyfra.
Oczywiście właściciel ucieszył się ponadprzeciętnie. Od tego czasu
zacząłem z większą wiarą podchodzić do różnego rodzaju preparatów.
Oczywiście tych, pod którymi podpisują się renomowane firmy.
Ulepszacz paliwa?
Kolejnym
wartym zainteresowania dodatkiem jest Racing Bike Additive 4T. Ten
wynalazek wlewamy prosto do zbiornika paliwa i to niezależnie, czy nasz
silnik jest zasilany gaźnikiem, czy wtryskowo. 125 ml wystarczy na 15 do
20 litrów paliwa. Po co to lać? Żeby wypłukać wszelkie osady z układu
paliwowego, jak i część nagaru z komory spalania. Co warte podkreślenia
ten dodatek doskonale się sprawdza w okresie zimowym, kiedy paliwo
najczęściej albo jest z gaźników spuszczone albo z nich odparuje.
Oczywiście nie można wierzyć, że wymyje brudy w motocyklu, który nie był
serwisowany od ładnych paru lat. Tego typu środki trzeba stosować
sukcesywnie raz na jakiś czas.
Świeży oddech
Skoro
jesteśmy przy układzie paliwowym warto wspomnieć o zmywaczu do
gaźników. Wbrew pozorom nawet najdokładniej umyty w benzynie
ekstrakcyjnej gaźnik jest jeszcze brudny. „Ekstrakcja” dobrze zmywa
zanieczyszczenia, ale nie rozpuszcza twardych osadów. Jest po prostu za
mało agresywna. Tu można posłużyć się czymś co nazywa się Vergaser
Aussen Reiniger. Nazwa jest mylna, bo pojawia się w niej „Aussen”
przysłówek oznaczający „na zewnątrz”, „po zewnętrznej stronie”. Wszelkie
wątpliwości rozwiewa instrukcja znajdująca się na opakowaniu, która
mówi, że można go stosować zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz gaźnika i
innych elementów układu paliwowego. Używam różnych produktów, więc mam
skalę porównawczą pozwalającą sklasyfikować ten zmywacz na dość wysokiej
pozycji. Jest na tyle agresywny, że trzeba przed nim chronić elementy
lakierowane.
Smarowanie łańcucha
Ciekawym
produktem jest też smar do łańcuchów. Jego właściwości smarujące są
bezdyskusyjne, ale to co mi się bardzo spodobało to konfekcjonowanie
tego produktu. Występuje on, między innymi w małej buteleczce, którą
można „zatankować”’ z dużej butelki. Jest to wielkie ułatwienie, bo nie
zawsze motocyklista chce i nie zawsze może zabrać ze sobą zbiornik
pozwalający nasmarować mechanizmy we wszystkich kombajnach w mijanym po
drodze byłym PGRze. Małą butelkę można włożyć nawet do kieszeni spodni
czy kurtki i mamy problem z głowy. Tu tylko taka uwaga z mojej strony
odnosząca się do techniki smarowania łańcucha. Ponieważ dość często mamy
w warsztacie do czynienia z łańcuchami i motocyklami wypryskanymi
smarem po całości zwracam się do Was w imieniu swoim i pewnie wielu
innych osób zajmujących się naprawianiem motocykli. Smarujcie tylko
rolki łańcucha. Spryskanie go z boku nic nie pomoże jeśli rolki są
suche. Poza tym takie „boczne” smarowanie skutkuje wymazaniem wahacza i
dość często opony. Wymiana napędu w takim motocyklu jest czynnością
niezbyt przyjemną. Zawsze staram się żeby wszystko zostało dokładnie
wyczyszczone, a usunięcie dużej ilości zaschniętego smaru nie jest ani
łatwe, ani przyjemne.
Na
koniec coś co właśnie pozwala umyć motocykl. Bike Cleaner. Środek
czyszczący ulegający biodegradacji w 80%. Przez grzeczność nie zapytam
co się dzieje z pozostałymi 20% i czy przypadkiem nie przyczyniają się
one do przybliżenia końca świata. Tak czy inaczej preparat został
gruntownie przeze mnie przetestowany. Producent zaleca aby spryskać nim
motocykl, odczekać i spłukać. Niestety, nie ma informacji, ile mamy
odczekać. Czepiam się, ale fajnie by było gdybym wiedział, po ilu
minutach Bike Cleaner zacznie rozpuszczać aluminium i stal. Ponieważ mój
motocykl nie zażywa kąpieli co tydzień i nie wystarczy postępować
zgodnie z instrukcją na opakowaniu czyli spryskaj, poczekaj i spłucz
stworzyłem własną procedurę prania. Najpierw namaczam czystą wodą,
Później spryskuję i najbrudniejsze miejsca traktuję różnymi szczotkami i
pędzelkami z miękkim włosiem. Szoruję zaschnięte muchy, obręcze kół,
szprychy, piasty i zaciski hamulcowe. Po skończonym szorowaniu spłukuję i
wszystko lśni. Musicie jednak pamiętać, że Bike Cleaner nie może być
nanoszony na elementy ze stopów magnezu i nie można go stosować przy
dużym nasłonecznieniu. Generalnie, nikt nie poleca mycia motocykla czy
samochodu w słońcu, bo woda zbyt szybko odparowuje i zostają zacieki. Na
moim motocyklu i kilku innych żadnych śladów nie było, a wszystko dało
się spłukać wodą bez użycia myjki ciśnieniowej.
Chciałbym zwrócić waszą uwagę na fakt, że
nie jest to materiał sponsorowany, a jedynie zbiór moich doświadczeń
związanych ze stosowaniem produktów danej marki. Nie wiem czy to
najlepsze rozwiązanie, żeby zbierać produkty jednego producenta. W
przyszłości postaram się kompletować podobne wyroby różnych producentów i
prezentować co miesiąc kolejny ciekawy produkt, który może być pomocny
przy grzebaniu w trzewiach naszego motocykla.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz