W chwili gdy w segmencie najmocniejszych nakedów jesteśmy świadkami
wyścigu zbrojeń i parcia na coraz większą moc, Kawasaki wkracza do akcji
z modelem Z1000 2014. Ten przekonać ma do siebie o wiele subtelniej,
niż po prostu urywając właścicielowi głowę. Czy takie podejście ma sens?
Czy 142 KM mają jakąkolwiek szansę w starciu z nakoksowaną konkurencją
pokazującą w swoich żółtych papierach 160-180 KM? Zapraszam do naszego
testu jednej z najważniejszych nowości Kawasaki na rok 2014.
Sugomi
Sugomi to japońskie określenie opisujące aurę energii lub siły
rozpościeraną wokół siebie przez człowieka lub przez przedmiot. Ktoś,
lub coś posiadające sugomi oddziałuje na otoczenie, budzi respekt, ma
charyzmę. Właśnie takie cechy projektanci Zeta chcieli zawrzeć w
aparycji swojej maszyny. Drapieżny wygląd, kształty nawiązujące do
muskulatury, nisko opuszczony przód i wysoko zadarty tył – to wszystko
podkreśla zadziorny charakter golasa z Akashi.
Pytaliście jak nowy Zet wygląda na żywo. Zacznijmy od tego, że nowa
Kawa swoją aparycją już na zdjęciach chwyta za serce, a z bliska wygląda
o wiele lepiej, niż w materiałach prasowych. W bezpośrednim kontakcie
czterocylindrowiec sprawia wrażenie bardzo kompaktowego, wręcz małego
motocykla, gabarytowo porównywalnego z 600-tkami. Pomimo sporej ilości
plastikowych elementów nadwozia, obserwator nie odniesie wrażenia
„taniości”, szczególnie że jakość wykonania, dbałość o detale i wyczucie
z jakimi dobrano kolorystykę wydawałoby się nieistotnych dla odbioru
wizualnego elementów (jak choćby pompy, dźwignie, uchwyty, itd.) to
najwyższy poziom. „Wow!” – to słowo najczęściej używane przy oglądaniu
po raz pierwszy nowego Zeta.
Za sterami
Gdy siadam za sterami, moja twarz bezwiednie rozjaśnia się w lekkim,
chytrym uśmiechu. Już od pierwszej sekundy obcowania z tą bestią wiem,
że to będzie burzliwy dwudniowy romans. Sztywne i sprężyste zawieszenie,
naturalna pozycja z szeroką kierownicą i wyprostowanym tułowiem
idealnie pasuje do charakteru tej maszyny. Dla kierowcy o moim, sporym,
wzroście pewnie dałoby się poprawić tą pozycję nieco opuszczając
podnóżki, ale generalnie jest bardzo dobrze. W lusterkach widać to co
trzeba, zegary wyglądają fajnie, choć ich największym niedomaganiem,
podobnie zresztą jak w Z1000SX, jest brak wskaźnika zapiętego biegu.
Poza tym znajdziecie tam wszystko, ze wskazaniem zasięgu, średniego i
chwilowego zużycia paliwa włącznie.
Nie chciałbym natomiast zaliczyć szybszej przejażdżki na siedzeniu
pasażera i to wcale nie dlatego że boję się jeździć na motocyklu jako
pasażer. Tylne siodło wydaje się wisieć w powietrzu, pasażer (lub
pasażerka) mają do dyspozycji jedynie malutki uchwyt. To miejsce dla
tych pań, który naprawdę kochają swojego kierowcę, lub dla tych które są
pod dużym wrażeniem japońskiego czterocylidrowca…
Petarda
Silnik, to jeden z najjaśniejszych punktów nowego Zeta. Jest bliźniaczo podobny do tego z modelu Z1000SX 2014
i jest to zdecydowanie dobra wiadomość. Jednostka napędowa ma pojemność
1043cc i wersji na rok 2014 przeszła kilka zmian. Te najważniejsze to
zmiany w oprogramowaniu ECU, których zadaniem jest polepszenie reakcji
na gaz i usprawnienie procesu spalania. Modyfikacji uległy także fazy
rozrządu, tak, aby cylindry były lepiej napełniane poprzez gardziele o
owalnym przekroju. Efekt zmian? Imponujące 142KM przy 10000 obr/min i
mordercze 111Nm przy 7300 obr/min. Cały ten dostatek przenoszony jest na
asfalt przez superprecyzyjnie pracująca sześciobiegową skrzynię biegów i
wielotarczowe mokre sprzęgło. Do tego do dochodzą takie fajerwerki, jak
komora rezonansowa (!) w układzie dolotowym, aby wchodzący na obroty
silnik brzmiał bardziej agresywnie.
Nogi do samej ziemi…
Kawasaki Z1000 2014 to jak już wiecie wiele zalet tworzących spójną
całość. Okazuje się jednak, że ze wszystkich plusów dodatnich jeden
wyróżnia się szczególnie. Jest nim zawieszenie. Przedni widelec
przeszczepiony został żywcem ze sportowego modelu Ninja ZX6-R 636,
co znaczy że w nowym Zecie mamy teraz z przodu system Big Piston Fork z
rozdzielonymi funkcjami tłumienia. Z tyłu znalazło się rozwiązanie
podobne jak w SX-sie. W centralnym amortyzatorze regulacji podlega
napięcie wstępne i tłumienie odbicia, ale zmieniony jest układ dźwigni i
co najważniejsze – zupełnie zmieniona jest cała charakterystyka
zawieszenia. Japończycy zastosowali twardsze sprężyny, dodali więcej
tłumienia, motocykl jest przez to sztywniejszy i bardziej napięty gdy
się na niego siada (stąd ten uśmiech na mojej twarzy gdy się do niego
przymierzyłem po raz pierwszy). W ten oto sposób otrzymaliśmy sprzęt do
jazdy na co dzień, który ma ostrą i lekką charakterystykę prowadzenia,
typową dla rasowych motocykli sportowych.
Ten pozytywny obraz utrwalają hamulce, takie same zresztą jak w
Z1000SX i tak samo skuteczne. Tutaj już po prostu nie da się lepiej i
mówię to z całkowitą świadomością tego, że na świecie istnieją też tacy
producenci hamulców jak chociażby Brembo. Heble biorą znakomicie, do ich
obsługi wystarcza jeden palec, ale co ważne są także cholernie
precyzyjne i mają wyraźnie wyczuwalny punkt zadziałania. Brawo!
Życiowy sprzęt
Gdy przeglądacie materiały reklamowe Kawasaki, gdy widzicie klip
promujący Zeta, wszędzie atakuje Was dzikość i radykalność. A jak to
wygląda w prawdziwym życiu? Oczywiście litrowy golas z potężnym momentem
obrotowym to nie jest sprzęt dla osób ze słabym sercem, jednak Zet to
przede wszystkim maszyna szanująca swojego właściciela. Kultura pracy
potężnego silnika jest ujmująca, jedynie przez chwilę w okolicach 6500
obr/min pojawiają się drgania, odczuwalne na niższych biegach. Reakcja
na dodanie gazu jest natychmiastowa, sam układ zasilania pracuje zresztą
bardzo precyzyjnie. Silnik nigdy nie sprawia wrażenia przepracowanego,
albo zapoconego. Guma na trzecim biegu? Jaki problem!? Zresztą bardzo
przewidywalny i łatwy w kontrolowaniu sposób oddawania mocy czyni jazdę
na kole łatwą i przyjemną. Jeśli masz z gumowaniem problemy, nowy Zet z
pewnością Cię z nich wyleczy (choć oczywiście ja tego nie
powiedziałem!). Biegi zmieniają się łatwo jak na symulatorze, choć
skrzynia wyraźnie lubi stosowanie przegazówek. 240 km/h? Wystarczy
kawałek dłuższej prostej. To właśnie potencjał silnika, relatywnie
krótkie przełożenia i fakt że nawet na szóstce Zet przyspiesza jak
wściekły sprawiają, że denerwuje brak wyświetlacza biegu – kierowca cały
czas chce wrzucić wyższy bieg, bo to nie wydaje się naturalne, aby
układ napędowy ciągnął tak dynamicznie nawet na 6. przełożeniu.
Tutaj warto też zwrócić uwagę, że zapięcie 6 biegu właściwie zamyka
temat zmiany przełożeń w trakcie przejażdżki. Wystarczy dojść do szóstki
i w terenie zabudowanym można schodzić do 40 km/h, po czym po
wyjechaniu z niego, spokojnie przyspieszyć do każdej innej prędkości.
Elastyczność tego czterocylindrowca i kultura pracy na niskich obrotach
po prostu miażdżą – dokładnie tak jak w bratnim Z1000SX.
Zet skręca jak marzenie. Ten sprzęt jest lekki, gotowy do jazdy waży
220 kg i w połączeniu ze świetnym podwoziem i relatywnie ostrą geometrią
daje to urywające głowę rezultaty. Kawa błyskawicznie zmienia kierunek,
z łatwością składa się w zakręty i pozostaje w nich wzorowo stabilna i
neutralna. Dobór sprężyn i bazowych ustawień jest odpowiedni (oczywiście
mówimy tutaj o moich preferencjach), co jest o tyle godne odnotowania,
że dla kierowcy o mojej wadze (w okolicach 100 kg brutto, czyli w
motocyklowym opakowaniu) w większości wypadków zawias okazuje się za
miękki. Nowe opony Dunlop D214 znakomicie pasują co charakteru tej
maszyny i wraz z podwoziem zapewniają niesamowitą trakcję.
W czasie jazdy, gdy coraz ofensywniej operujesz gazem okazuje się, że
nawet bez kontroli trakcji maszyna ta radzi sobie znakomicie. Jest moc,
jest bardzo dużo przyczepności, ale także jest kontrola nad tym
wszystkim skłaniająca do większej śmiałości. Wiesz, że musisz liczyć na
siebie i gdy w końcu wychodzisz z winkla na pełnej petardzie masz
mnóstwo satysfakcji. Satysfakcji z tego, że jedziesz szybko, dzięki
temu, że jesteś szybki - a nie dzięki czujnikom prędkości w kołach,
komputerowi pokładowemu czy programistom Boscha. Bardzo fajne uczucie,
mówię Wam.
Czy wszystko jest tak zachwycające jeśli chodzi o nowe Kawasaki
Z1000? Cóż, fajną rzeczą jest zwiększenie baku do 17 litrów, bo ja
osobiście mógłbym z tego motocykla nie zsiadać. Denerwuje natomiast
bardzo słaba ochrona przed wiatrem i to słaba nawet jak na golasa. Od
130 parcie powietrza na klatę kierowcy zaczyna być męczące. Konkurencja
małymi spoilerami, czy innymi nakładkami sprawia, że ich golasami da się
jeździć jednak nieco szybciej we względnym komforcie. Rozwiązanie? Jest
już gotowe i znajdziecie je w ofercie akcesoriów. To oczywiście wyższa
szyba mocowana na obudowie zegarów. Obstawiam, że to będzie hit
sprzedażowy jeśli chodzi o kolekcję dedykowanych akcesoriów do tej
maszyny. Brak też sensownego schowka. Na taką maszynę wypadałoby się
jakoś sensownie ubrać, np. w (nie bójmy się użyć tego słowa) lansiarską,
przylegającą do ciała skórzaną kurtkę. Gdzie w niej upchnąć portfel?
Nie wierzę, że w czasach gdy ludzkości udało się wysłać sondy kosmiczne
poza Układ Słoneczny, nie da się zrobić w motocyklu sensownego schowka.
Najważniejsze w tym całym wywodzie jest jednak to, że Zet to bardzo
życiowy sprzęt. Został powołany do zadawania szpanu wieczorem na
mieście, ale jego łagodna brutalność sprawia, że dojazdy do biura staną
się najprzyjemniejszą częścią dnia pracy, że maszyna ta będzie poręcznym
narzędziem do załatwienia spraw na mieście, że gdy przyjdzie weekend
można wybrać się nią na dłuższą wycieczkę za miasto. Tutaj dostajecie
nie tylko żywiołowy i spontaniczny seks, ale w pakiecie będzie także
rano porządne śniadanie, wyprasowana koszula i poukładane skarpetki w
szafie.
Życie w Polsce
Życie w Polsce to nie jest bajka, szczególnie jeśli jesteś nakedem w
kategorii open i musisz stawić czoło konkurencji takiej jak Aprilia Tuono V4R, nowemu Ducati Monster 1200, motocyklom MV Agusta Brutale, Honda CB1000R, Yamaha FZ1, BMW S1000R czy w końcu 1290 Super Duke?
Tak, tak. Miłośnik mocnych wrażeń może w tej kategorii przebierać w
propozycjach. Z polskiej perspektywy wygląda to jednak tak, że włoskie
maszyny to jednak ciągle jest u nas egzotyka, poza tym taka MV Agusta to
przy zakupie konieczność wyłożenia zupełnie innych pieniędzy. Nie
modernizowane od wojny Honda i Yamaha, bądźmy szczerzy, nie mają startu
do świeżego i agresywnego Zeta, którego cena prawdopodobnie oscylować
będzie w okolicach 50 tysięcy zł. Pozostaje niemieckojęzyczna
konkurencja. BMW jest mocniejsze i ma mnóstwo gadżetów, w tym
elektronikę i DTC, ale jest brzydkie i będzie też sporo droższe. Super
Duke jest z tego towarzystwa najmocniejszy i najdroższy (choć z
pewnością nie najbrzydszy). Pytanie tylko, czy te wszystkie moce da się
sensownie skonsumować za pomocą motocykla, który od prędkościach 150
km/h próbuje przy pomocy pędu powietrza zrzucić z siebie kierowcę?
Każdy będzie musiał sobie sam odpowiedzieć na to pytanie, szczególnie
że w tej kategorii jednośladów często przy zakupie motocykla decyduje
serce, a nie kryteria budżetowe czy zdroworozsądkowe. Co by jednak nie
mówić, Zieloni z pewnością przygotowali bardzo atrakcyjny i przekonujący
pakiet dla miłośników mocnych wrażeń.
Plusy |
Minusy |
- znakomity silnik
- rewelacyjne zawieszenie
- świetne hamulce
- bardzo dobra prezencja i dźwięk pracy silnika |
- brak wyświetlacza biegu
- słaba ochrona przed pędem powietrza (nawet jak na golasa)
- brak sensownego schowka |
Dane techniczne:
Model |
Kawasaki Z1000 2014 (ZR1000FEF/GEF) |
Silnik
|
Typ |
Czterosuwowy, czterocylindrowy, chłodzony cieczą |
Pojemność skokowa |
1,043 cm3 |
Średnika x skok tłoka |
77.0 x 56.0 mm |
Stopień sprężania |
11.8:1 |
Rozrząd |
DOHC, 16 zaworów |
Zasilanie |
Wtrysk paliwa: φ38 mm x 4 (Keihin) z owalnymi przepustnicami |
Zapłon |
Cyfrowy |
Rozruch |
Elektryczny |
Smarowanie |
Wymuszone, obiegowe, pod ciśnieniem |
Osiągi
|
Moc maksymalna |
104,5 kW (142 KM) / 10,000 obr/min |
Moment obrotowy |
111 Nm (11.3 kg¦m) / 7,300 obr/min |
Przeniesienie napędu |
Skrzynia |
6-biegowa o stałym zazębieniu |
Końcowe przeniesienie |
Łańcuch O-ring |
Przełożenie wstępne |
1.627 (83/51) |
Przełożenia biegów: |
1. |
2.600 (39/15) |
2. |
1.950 (39/20) |
3. |
1.600 (24/15) |
4. |
1.389 (25/18) |
5. |
1.238 (26/21) |
6. |
1.107 (31/28) |
Przełożenie końcowe |
2.867 (43/15) |
Sprzęgło |
Mokre, wielotarczowe, operowane linką |
Rama i podwozie
|
Typ |
Z profili aluminiowych |
Skok widelca |
120 mm |
Skok wahacza |
122 mm |
Opona przód |
120/70ZR17M/C (58W) |
Opona tył |
190/50ZR17M/C (73W) |
Kąt główki ramy |
24.5o |
Wyprzedzenie |
101 mm |
Kąt skrętu widelca |
29o / 29o |
Zawieszenie
|
Przód |
Widelec USD BPF SFF o średnicy rur nośnych 41mm z bezstopniową regulacją napięcia wstępnego i tłumień odbicia i dobicia |
Tył |
Centralny amortyzator z układem dźwigniowym, bezstopniowa regulacja napięcia wstępnego i tłumienia odbicia |
Hamulce
|
Przód, typ |
Dwutarczowe, pływające tarcze 310 mm |
Zaciski przednie |
Dwa zaciski, mocowane radialnie, typ monoblock |
Tył, typ |
Pojedyncza tarcza 250 mm |
Zacisk tylni |
Zacisk jednotłoczkowy |
Wymiary i wagi
|
Długość |
2,045 mm |
Szerokość |
790 mm |
Wysokość |
1,055 mm |
Rozstaw osi |
1,435 mm |
Prześwit |
125 mm |
Wysokość siodła |
815 mm |
Masa do jazdy |
220 kg (ZR1000F) |
221 kg (ZR1000G) |
Pojemność baku |
17 litrów | | |
Nie jeden oddał by wiele, aby taka czarna bestia stała właśnie w jego garażu.
Autor: Ścigacz & Lovtza & Jachym